czwartek, 14 maja 2009

Tydzień bez środków przeciwbólowych

Dziś mija tydzień od połknięcia ostatniej tabletki przeciwbólowej. Jeżeli miałbym być "magnetosceptykiem" to powiedziałbym, że ta ostatnia tabletka ma 7-dobową skuteczność działania bez przerwy ;) I w sumie to też byłaby dobra informacja :)

Z dnia na dzień poruszam się coraz lepiej. Zapalenia i bóle w niektórych stawach chyba zanikają bo przestają mi wyraźnie dokuczać przy poruszaniu, wstawaniu, siadaniu.

Ten jakże sielankowy obraz zakłócają niestety hemoroidy, które pojawiły się we wtorek i odebrały mi niemalże całkowicie chęć do czegokolwiek. Niestety bardzo bolesny i dokuczliwy problem. W pewnym momencie zastanawiałem się czy nie złagodzić tego ketanolem, ale jednak się wstrzymałem. Dzisiaj po 3 dniach jest już dużo lepiej. Mogę normalnie siadać i wypróżniać się bez większego bólu. Być może przyczyniła się do tego namagnetyzowana woda, którą raz dziennie po kąpieli obmywałem swój obolały tyłek. Na marginesie wspomnę, że na hemoroidy cierpiałem jedyny raz w 2000 r. podczas pobytu w szpitalu.

poniedziałek, 11 maja 2009

4 dzień

Kolejny dzień bez ketanolu. W sumie mógłbym powiedzieć, że "plan minimum" wykonany. Rozpoczynając magnetoterapię chciałem uwolnić się od silnych środków przeciwbólowych, których częstotliwość spożywania ku mojemu przerażeniu rosła. Prawdę mówiąc lepiej byłoby powiedzieć, że był to "plan maksimum" bo na więcej a nawet na to, że nie będę musiał zażywać ketanolu nie liczyłem.

W dniu dzisiejszym poruszam się nieco płynniej, bóle i opuchlizna w niektórych stawach zelżały. Mimo tak pozytywnego obrazu czuję, że przede mną jeszcze długa droga. Jak zwykle jest troszkę inaczej niż to sobie wcześniej wyobrażałem. Te bardzo cieszące, pozytywne objawy powrotu do zdrowia okupione są niestety bardzo dużym zmęczeniem organizmu. Mam wrażenie, że organizm codziennie toczy dość ciężką walkę. Przykładem są stany gorączkowe, biegunka i nagłe napady zmęczenia w dość przypadkowych momentach, po których muszę się położyć i śpię 2-3 godziny. W ogóle bardzo dużo ostatnio śpię, zarówno w nocy jak i w dzień. Całe szczęście, że pracuję w domu bo nie wiem jak mógłbym sobie z tym wszystkim radzić gdzieś w miejscu pracy poza domem.
Summa summarum wszystkie pozytywne jak i negatywne objawy potwierdzają, że w dalszym ciągu jestem w trakcie leczenia i udało się zdobyć dopiero pierwsze przyczółki. W chwili obecnej nie ma sensu leczenia magnesami przerywać. Pytanie: ile to jeszcze może potrwać?

niedziela, 10 maja 2009

Trzeci dzień bez ketanolu !!

Dzisiaj minął 3 dzień bez ketanolu. Dla mnie osobiście jest to zdarzenie bez precedensu. Takie sytuacje już dawno nie miały miejsca. Ostatni raz być może coś takiego zdarzyło mi się na początku szkoły średniej, kiedy choroba nie była jeszcze tak dokuczliwa.

Osoba z zewnątrz pewnie nie zauważyłaby żadnej poprawy i stwierdziła, że ze mną coś nie tak. Poruszam się jak paralityk, po malutku chodzę, po malutku wstaję, siadam, kładę się też po malutku. Moją płynność ruchu mimo wszystko ograniczają wciąż napuchnięte stawy skokowe, kolanowe i biodrowe. Emeryckie tempo non stop ;) Jednak to co najważniejsze to, że mogę już 3 dzień poruszać się bez ketanolu i nie występują żadne przeszywające bóle w okolicach kręgosłupa. Mocniejsze bóle odczuwam jedynie w stawach (na poziomie 3-4). Bez ketanolu troszkę dokuczliwsze bóle występują też w nocy przy przekładaniu na drugi bok (5-6). W bezruchu niemal bez bólu.

Nie wiem czy poprawa nie jest przyczyną dalszego skrócenia czasu przykładania magnesów. Obecnie, od ostatniego wtorku przykładam magnesy dokładnie 3 godziny przed południem bądź w okolicy południa. Później do wieczora piję jedynie magnetyzowaną wodę. I to wszystko. Zniknęły dzięki temu napięcia mięśni w okolicach stawów barkowych co jak gdzieś wyczytałem jest objawem zbyt długiego przykładania magnesów.

sobota, 9 maja 2009

Poprawa, zdaje się że nie potrzebuję ketanolu...

Od ostatniego wpisu (kiedy niemal całkowicie zwątpiłem w sens stosowania magnetoterapii) zaszły pozytywne zmiany, które całkowicie mnie zaskoczyły i po raz n-ty zmieniły dotychczasowy punkt widzenia. W sumie poprawę zacząłem odczuwać już od wtorku, a także w środę i czwartek. Nic nie pisałem na ten temat bo takie kilkudniowe poprawy miewałem w trakcie choroby a po nich bóle wracały z jeszcze większą siłą. W czwartek byłem na kontroli u okulistki. Pani lekarz zbadała oko i powiedziała: "Ooo, teraz widać zdecydowaną poprawę od ostatniego razu". Profilaktycznie mam jeszcze zakraplać oko lekami przeciwzapalnymi przez dwa tygodnie. Mogę odstawić atropinę, która rozszerzała moją tęczówkę i powodowała światłowstręt.

Nie powiem, ale zdecydowanie mnie to podniosło na duchu. Jednak najlepsze czekało mnie w piątek. W czwartek około 12-tej połknąłem ketanol żeby móc się poruszać i dotrzeć na kontrolę okulistyczną. Jak pisałem ketanol musiałem brać raz na dobę. Nazajutrz, w piątek o 12-tej, 15-tej, 18-tej, potem o 23-ciej nie pojawiły się przeszywające bóle pod prawą łopatką, w mostku, w okolicach kręgosłupa, które dotychczas paraliżowały u mnie całkowicie możliwość poruszania się. W tych miejscach czułem jednynie lekki ból na poziomie 1, który mi w niczym absolutnie nie przeszkadzał. Ketanol się nie przydał, w nocy tradycyjnie temperatura 37,8, a rano całkowicie mokra koszulka i temperatura w normie. W sobotę sytuacja się powtórzyła. Piszę to późnym wieczorem i już wiem, że drugi dzień z rzędu nie będę musiał brać ketanolu. Nie ma takiej potrzeby.